wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział Szósty




Edward Dni mijały nam nie ubłaganie, chciałem aby moja Bella była szczęśliwa . Rozmawiałem z Rosalie i dowiedziałem się bardzo ciekawej rzeczy ze Bella chciałaby mieć dzieci . Sam się nad tym zastanawiałem i chce mieć dzieci i to tylko z Bellą . W dniu wyjazdu Bella nie była zadowolona tak samo jak i ja.

- Kochanie wszystko gotowe możemy jechać – powiedziałem i ucałowałem ją w policzek .
- Dobrze już idę kochanie tylko pożegnam się z Rosalie – powiedziała i poszła do Rosalie .
- Ross trzymaj się i jak coś dzwon – powiedziała Bella .
- Ty też kochanie – powiedziała Ross .
Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy, po trzy godzinnej jeździe dotarliśmy do domu .

Bella
Gdy byliśmy pod moim mieszkaniem siedziałam i patrzyłam na mojego narzeczonego . Chciałam wysiąść ale nie dał mi .
- Bello, skarbie zaczekaj – powiedział
- Tak Edwardzie ? - zapytałam
Poczułam jego usta na swoich, nie umiałam mu nie odmówić .
- Edwardzie chodźmy do mnie – wyszeptałam
- Jesteś pewna skarbie ? - zapytał Edward .
- Tak jestem bo jesteś moim narzeczonym – uśmiechnęłam się wesoło .
Wysiedliśmy z auta i poszliśmy do mnie . Gdy weszliśmy do domu Edward zaczął mnie całować czule . Zatraciliśmy się w ekspresie namiętności .


Edward
Minęły już 3 miesiące odkąd jestem z Bellą . Kocham tą kobietę całym sercem.
Postanowiłem obudzić moją narzeczoną pocałunkami. Bella mruczała cicho i otworzyła oczy.
  • Bello kochanie wstawaj – powiedział .
  • Jeszcze chwile kotku muszę odespać – powiedziała śpiącym głosem.
    Uśmiechnąłem się i wstałem z łóżka, poszedłem wziąć prysznic i ubrałem się . Po 20 minutach zrobiłem mojej ukochanej śniadanie. Poszedłem do sypialni mojej Belli z tacą. Postawiłem ją na szafce nocnej a sam postanowiłem ją obudzić, całowałem jej ramiona oraz szyje mrocząc przy tym cicho . Moja ukochana lekko jęknęła cicho na to doznanie wiedziałem ze będzie zaraz zła ze przerywam tą pieszczotę.
  • Kochanie wstawaj – mówiłem aksamitnym głosem .
  • Już kochanie nie śpię i dlaczego przestałeś mnie tak słodko budzić co ? - zapytała zaspanym głosem. Uśmiechnąłem się wesoło .
  • Ojej przepraszam cie kotku ale tak byś się nie obudziła gdybym to zrobił nadal – powiedziałem i pocałowałem ją czule . Bella nie była mi dłużna, zarzuciła mi ręce na moją szyje i przyciągała mnie do siebie bardziej.
  • Kochanie śniadanie czeka – powiedziałem przy jej szyi .
  • To co może zaczekać a teraz chodź tu do mnie i kochaj się ze mną – powiedziała .
    Tak jak powiedziała zrobiłem . Zatraciliśmy się w naszych namiętnościach oboje.



BellaByłam już z Edwardem 3 miesiące . Od tego dnia gdy Edward poprosił mnie o rękę czułam się jak w bajce . Mój ukochany rozpieszczał mnie na wszystkie sposoby. Obudziły mnie promyki słońca które dostały się do pokoju .

  • kochanie wstawaj – powiedziałam spokojnie .
  • Bello kotku muszę ? - zapytał zaspany Edward.
  • Musisz kochanie praca czeka szefie – zaśmiałam się na to określenie .
  • Ty moja sexowna pracownico musisz mnie tak kusić ? - zapytał.
  • Ja cię kusze ciekawe w jaki sposób – powiedziałam i oblizałam lekko usta . Wiedziałam ze to go pobudzi.
  • Właśnie w ten kotku – powiedział Edward .
    Staliśmy z łóżka poszliśmy się razem wykapać i ubrać, po tej czynności zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do pracy.
    Praca szła nam całkiem niezle ale udawaliśmy że nas nic nie łączy. Po godzinie pracy stwierdziłam że pójde na lunch z moją Alice.
  • Cześć laska idziemy na lunch we dwie ? - zapytałam Alice.
  • Jasne będę za 40 minut na miejscu . Pa buziaki kochanie – powiedziała i rozłączyła się.
    Kończyłam właśnie papierkową robote gdy ujrzałam mojego narzeczonego nad moim biurkiem i dziko mi się przyglądał.
  • Coś się stało Kotku – zapytałam rumieniąc się wściekle .
  • Co powiesz abyśmy już na dziś skonczyli i wieczorem wybrali się na kolacje co piękna ? - zapytał sexownym barytonem . Czułam jak przechodzi przeze mnie dreszcz do mojego centrum.
  • Bardzo chętnie a teraz kochanie wybacz ale śpieszę się na lunch zobaczymy się wieczorkiem i nie pracuj za długo – powiedziałam i wyszłam za biurka .
  • Obiecuje królewno – powiedział i pocałował mnie czule co sprawiło że miałam ochote na niego tu i teraz ale musiałam się opanować.
    Oderwałam się od niego ciężko dysząc .
  • Ojej kochanie potrafisz abym straciła poczucie przyzwoitości – powiedziałam i złapałam go za tyłeczek .
  • Kotku graj fer bo będziesz mi tu jeczec za chwile – wyszeptał w moją szyje .
  • Dobra dobra obiecuje a teraz uciekaj mi do pracy , a ja ide na lunch dobrze – powiedziałam i pocałowałam go szybko w usta i wyszłam z biura . Po 20 minutach byłam w restałracji z Alice.

    Siedziałam w restałracji i czekałam na Alice , po chwili weszła moja przyjaciółka uśmiechnięta . Przywitałam się z nią całusem .

    - Hej kochanie jak tam ? - zapytała siadająć naprzeciwko mnie .
    - Hej Alice , a super Edward mi się oświadczył – powiedziałam i pokazałam pierscionek
    - No no no ładny – powiedziała moja przyjaciółka .
    - Wiem bo to pamiątka rodzinna – powiedziałam rumieniac się wciekle.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Wróciłam .


Cześć , wracam na ten blog i pozostałe także , mam nadzieje że sie stęskniliście . Zaraz dodam nowy rozdział , mam nadzieje ze wam bedzie się podobał bo mi się cholernie podoba , pisałam go dwa tygodnie jak miałam oczywiście czas wolny dla siebie .

piątek, 6 marca 2015

Przepraszam ale na chwile obecną blog zostaje zawieszony.




PRZEPRASZAM ALE BLOG ZOSTAJE ZAWIESZONY PONIEWAŻ JESTEM CHORA , A MUSZE PISAĆ PRACE KONTROLNE DO SZKOŁY I TO MI ZAJMUJE WIEKSZOŚĆ CZASU .



POZDRAWIAM . KASIAULECZKA ;*


PS. BEDZIE NOWY BLOG ZUPEJNIE INNEJ BAJKI NIŻ OBECNIE POSTARAM SIE PISAĆ ROZDZIAŁY JAK BEDE TYLKO MIAŁA CHWILE .

JUŻ NIE DŁUGO DRUGIE OPOWIADANIE .

Rozdział Piąty .





Edward
Czułem się zajebiście, ponieważ spała obok mnie moja Bella..
OGAR CULLEN ! - wydzierał się na mnie mój głos w głowie.
Patrzyłem na nią jak na anioła i czułem ze oblewa mnie fala szczęścia.
Ucałowałem ją w głowę i wyszedłem z łóżka aby się wykapać...
Gdy szedłem na dół zaczepił mnie Emmett.
- Cześć Brat – zawołał mnie.
- Cześć Emmett – mówiłem spokojnie.
- Co jest brat widzę ze miałeś ze swoją narzeczoną gorącą noc co ? - zapytał Emmett
- Skąd wiesz ? - zapytałem lekko zmieszany
- Stary przede mną nic się nie ukryje a poza tym masz malinkę na szyi i odcisk paznokci Belli na szyi .
O kurde tego nie widziałem w łazience. - pomyślałem .
- Tak miałem i nie chce o tym gadać wiesz nasza spawa co robimy w łóżku przyszły tatusiu – zaśmiałem się na to określenie .



Bella
Obudziłam się i wspomniałam wczorajszą noc z Edwardem. Czułam się naprawdę kobietą, postanowiłam zadzwonić do Alice.
- Cześć kochanie – powiedziała Alice .
- Cześć Alice – powiedziałam wesoła.
- Bello co się dzieje ze masz taki dobry humor ? - zapytała zaniepokojona .
- Alice spałam z Edwardem oraz on powiedział ze mnie naprawdę kocha – mówiłam tak szybko ze Alice tylko mówiła aha ok rozumiem .
Pożegnałam się z nią i poszłam do łazienki wziąć prysznic .
Ubrałam na siebie niebieską sukienkę bez ramiączek i buty na obcasie tego samego koloru co sukienka . Czułam się naprawdę szczęśliwa .
Gdy byłam już w kuchni robiłam sobie śniadanie ktoś obejmuje mnie w talii i pocałował w szyje . Mruknęłam cicho .

- Witaj księżniczko – powiedział cicho Edward .
- Witaj książę – zaśmiałam się cicho .
- Bardzo zabawne kochanie wiesz ? - łaskotał mnie a ja się śmiałam cicho .
- Edwaaaaard stoop proszę kochanie . - mówiłam śmiejąc się .
- Dobrze kochanie – powiedział i przestał .
Zrobił nam śniadanie i poszliśmy do ogrodu . Zjedliśmy je śmiejąc się i karmiąc nawzajem .
Po śniadaniu Edward wziął mnie do ogrodu bo chciał o czymś porozmawiać .
- Bello wiesz ze cie kocham prawda ? - zapytał
- Tak wiem Edwardzie coś się stało ? - zapytałam .
- Isabello Marie Swan czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi i zostaniesz moja żoną ? - zapytał Edward klęcząc przede mną .
Teraz to mnie zaskoczyłeś – pomyślałam.
- Tak Edwardzie wyjdę za ciebie – mówiłam cicho aby nikt nas nie usłyszał . Edward wziął mnie na ręce i zakręcił się wokół własnej osi .
- Kocham cię Isabello Cullen – powiedział uśmiechając się .
- Ja Ciebie też Edwardzie Cullen – powiedziałam i pocałowałam go czule .

Wieczorem gdy siedziałam w ogrodzie i czytałam książkę, ktoś zawiązał mi oczy .
- Bello chodź – mówił aksamitnym głosem Edward
- Ale gdzie Edwardzie ? - zapytałam po chwili
- Zobaczysz za chwile – powiedział Edward i już się nie odezwał
Szliśmy jakąś drogą czułam świeże powietrze . Po chwili Edward rozwiązał mi oczy i ujrzałam piękne jezioro .
- Tu jest pięknie – wyszeptałam
- To prawda kochanie – powiedział Edward i zaczął całować moją szyje .
Mruczałam cicho
- Edward nie tu proszę – mówiłam ale nic nie działało
- Ale dlaczego skarbie – zapytał Edward
- Kochanie bo robisz ochotę na siebie – mówiłam

Siedzieliśmy tam nad jeziorem z dobre trzy godziny, tulił mnie do siebie jak by bał się ze ucieknę.
Wróciliśmy do domu, zaczepiła mnie Esme mama Edwarda .

- Bello mogę cię porwać na chwile od mojego syna ? - zapytała
- Tak oczywiście Esme – powiedziałam i ucałowałam Edwarda w usta .
- Wracaj szybko kochanie – powiedział Edward
- Spokojnie wrócę niedługo kotku – mówiłam i szłam za Esme.
Poszliśmy do gabinetu Esme nie wiedziałam co chce mi powiedzieć trochę się bałam .
- Bello czy ty kochasz mojego syna ? - zapytała Esme
- Esme nawet nie wiesz jak bardzo kocham Edwarda . Edward jest moim jedynym mężczyzną - mówiłam poważnie
- Dobrze rozumiem, teraz leć do swojego narzeczonego bo pewnie się niecierpliwi – zaśmiała się i wstała .
- pewnie masz rację Esme – powiedziałam i wyszłam z jej gabinetu . Pobiegłam do holu gdzie był mój narzeczony i wskoczyłam na niego .
- Ej malutka co się stało – zapytał po chwili
- Nic kocham cię – mówiłam z uśmiechem na twarzy .

Szczęśliwi poszliśmy do sypialni i kochaliśmy się do utraty tchu .

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział Czwarty.



Edward

Co ja robiłem – sam siebie pytałem , nie wiedziałem jak mam powstrzymać swoje pożądanie w stosunku do mojej pracownicy.
Widziałem w jej czekoladowych oczach pożądanie jak i namiętność , ale musiałem zachować dystans do tego co się działo między nami.
Siedziałem przy stole i piłem wino białe musiałem jakoś sobie wszystko pookładać w mojej głowie.
Zdałem sobie sprawę ze naprawdę Bella jest piękną kobietą i ten pocałunek udowodnił mi ze naprawdę mi zaczęło zależeć na swojej pracownicy...




Bella
Pobiegłam do sypialni Edwarda i położyłam się na łóżku , postanowiłam zadzwonić do Alice.
Odebrała po pierwszym sygnale.
- Cześć Alice – powiedziałam lekko zmieszana
- Cześć Słońce jak tam u was coś się stało Bello ? - zapytała . Znała mnie lepiej niż inni i wyczuła strach w moim głosie.
- Alice całowałam się z nim i powiedział ze jestem piękna – powiedziałam łamiącym się głosem.
- Bella powiedz mi zależy ci na nim ? - zapytała moja przyjaciółka.
- Tak Alice zależy mi – powiedziałam cicho . Usłyszałam pukanie do drzwi .
- Alice muszę kończyć odezwę się jutro dobrze ? - powiedziałam .
- Jasne Bello tylko uważaj na siebie słońce – rozłączyła się


Edward
Zapukałem do drzwi mojego dawnego pokoju gdzie była Bella. Usłyszałem ciche proszę .
- Bello możemy porozmawiać ? - Zapytałem .
- Tak oczywiście coś się stało Edwardzie ?? - Zapytała łamiącym się głosem co oznaczało ze płakała chwile temu.

- Bello przepraszam za to co się stało chwile temu naprawdę przepraszam – mówiłem patrząc na nią.
- Nic się nie stało – powiedziała cicho . Spojrzała na mnie a jej oczy mówiły wszystko . Widziałem w nich cholerny ból jaki jej zadałem tym ze całowałem się z nią.
- Bello ..- Kucnąłem przy niej i patrzyłem w jej czekoladowe oczy . Nie wiedziałem co mam zrobić aby powiedzieć jej to co myślałem ale postanowiłem powiedzieć .
- Tak ? - Zapytała cicho .
- Bello muszę coś ci powiedzieć i to teraz .. - Patrzyłem jej w oczy. Widziałem lek w jej ślicznych oczach.
- Bello jesteś piękna i urocza – wyszeptałem jej do ucha . Nagle drzwi otworzyły się od mojego pokoju a w drzwiach stał mój ojciec .
- Edwardzie , Bello chodźcie kolacja – powiedział i wyszedł .
- Bello chodź – powiedziałem i chwyciłem jej drobną dłoń. Zeszliśmy na dół gdzie czekali na nas z kolacją . Jedliśmy śmiejąc się i odpowiadając jak się poznaliśmy z Bellą.
Po kolacji postanowiłem zabrać Belle na ranczo .
- Kochanie chodźmy się przejść – powiedziałem przy moich rodzicach .
- Oczywiście chodźmy – powiedziała spokojnie Bella .
Gdy szliśmy na ranczo widziałem jak mój Ojciec i Matka patrzą na nas , postanowiłem objąć Belle w talli .
Gdy doszliśmy na ranczo zaprowadziłem ją do stajni gdzie były nasze konie .
- Bello … masz może ochotę na przejażdżkę konną ? - zapytałem jej .
- Jasne czemu nie – odpowiedziała wesoło co mi się bardzo spodobało .
Uszykowałem dwa doskonale wyszkolone konie dla nas . Pomogłem jej wsiąść na jej klacz.
Wsiadłem na konia i ruszyliśmy po mały . Jechaliśmy powoli przez las niedaleko rancza znałem całą ścieżkę więc nie było mowy o tym abyśmy się zgubili.

Bella
Jechaliśmy już dosyć długo nic do siebie nie mówiąc. Postanowiłam przerwać tą ciszę jaka była między nami.
- Edwardzie – zapytałam cicho .
- Tak Bello ? - odpowiedział po chwili.
- Edwardzie co miałeś na myśli gdy mówiłeś ze jestem piękna ? - zapytała .
Edward długo milczał co oznaczało ze się zastanawia.
-Bello – powiedział po dłużej chwili.
Odwróciłam głowę w jego stronę.
- jesteś naprawdę piękna i nie wiedziałem ze to tak daleko zajdzie musisz znać prawdę...- powiedział
- Zabrałem cię tu abyś mi pomogła prawda w udawaniu mojej narzeczonej przed rodziną i dziękuje ci za to co robisz i wiem ze nie lubisz kłamać. - powiedział
Patrzyłam na niego trochę zmieszana. Kiwnęłam głową aby kontynuował .
- W liście jaki dostałem od rodziców było ze muszę się ożenić jeśli chce aby dali mi spadek to po to
cię poprosiłem abyś udawała Bello . Czuje się głupio mówiąc ci całą prawdę o tym ale nie chce kłamać i udawać … - powiedział w końcu
Byłam w szoku aby co kol wiek powiedzieć . Byłam taka wściekła na Edwarda lecz kochałam go i mogłam sobie wyobrazić jak mu jest ciężko z tym aby powiedzieć mi prawdę..
-Edwardzie .. - zaczęłam powoli .
Wiem ze jest ci ciężko ale rozumiem cię doskonale. Musisz coś wiedzieć Edwardzie …
- patrzyłam na niego i nie wiedziałam jak mam mu to powiedzieć
-Coś się stało Bello ? - zapytał
- Nie nic Edwardzie tylko chce abyś wiedział ze cię kocham – powiedziałam i pojechałam na ranczo.
Odstawiłam konia do stajni i pobiegłam do domu.

Edward

Siedziałem na koniu i nie mogłem się ruszyć . Zawróciłem do stajni i odstawiłem konia . Pobiegłem do domu .
- Rosalie widziałaś Belle ? - zapytałem szybko .
- Tak jest w pokoju u Ciebie coś się stało Edi ? - zapytała .
- Nie nic muszę z nią porozmawiać – powiedziałem szybko i ruszyłem do swojego dawnego pokoju. Wszedłem i przeżyłem szok , Bella stała i pakowała się . Złapałem ja w pasie i odwróciłem do siebie , widziałem ze płacze więc przytuliłem ją do siebie .
- Nie płacz proszę – wyszeptałem jej do ucha. Czułem jak Belli mięśnie się napinają ale po chwili się rozluźniła oddychając spokojnie .
- Jak mam nie płakać skoro powiedziałam ci całą prawdę ze cię kocham Edwardzie naprawdę cie kocham nie będę udawać ze nic do ciebie nie czuje – powiedziała odpychając mnie od siebie.
Czułem się jak totalny dupek nie wiedziałem co się ze mną dzieje , patrzyłem na nią i nie mogłem nic wydukać z siebie .
- Bello spójrz na mnie proszę – wyszeptałem
Bella spojrzała na mnie a ja zmiękłem, wpiłem się w jej słodkie usta i nie puszczałem z obiec nie umiałem jej dać odejść. Poczułem że Bella wplotła palce w moje włosy i pociągnęła je lekko , z moich ust wydobył się lekkie warknięcie.
Bella odsunęła się ode mnie po chwili spuszczając głowę
. Podniosłem jej głowę aby zobaczyć jej śliczne oczy .
Bella

Powiedziałam mu . Wiedziałam ze dłużej nie będę w stanie oszukiwać siebie ani jego .
Dyszałam cicho, patrzyłam w jego zielone oczy i wiedziałam ze nie mogę udawać...
- Edwardzie, co teraz będzie ? - zapytałam cicho spoglądając na niego.
- Bello .. - złapał moją twarz w obie dłonie i pocałował mnie w usta z taką dzikością jak na ranczu .
- Co teraz z nami będzie Edward – zapytałam ponownie.
- A co byś chciała Bello ? - powiedział swoim aksamitnym głosem .
Stałam i patrzyłam na niego , podeszłam do okna patrząc na piękny krajobraz .
- Edwardzie powiedz mi prawdę czujesz cos do mnie ? - zapytałam cicho .
- Bello czy coś czuje ? Jesteś najpiękniejszą kobietą jaką dotychczas spotkałem – powiedział przy moim uchu .
Zamknęłam oczy i oddychałam spokojnie do czasu gdy nie poczułam jego dłoni na mojej tali, moje serce przyspieszyło a oddech stał się nieregularny i urwany .
Edward poczuł ze jestem spięta. Odwróciłam się w jego stronę stojąc i patrząc w jego zielone oczy .
- Pocałuj mnie – powiedziałam patrzyłam na jego reakcje. Bojąc się ze tym razem tego nie zrobi. Poczułam jego usta na swoich prosząc o wstęp . Odwzajemniłam pocałunek i spotkałam się z przyjenciem nasze pocałunki stały się bardziej namiętne i szalone. Zażółciłam dłonie na jego szyie i przycisnęłam się bliżej do niego
Edward
Trzymałem ja w objęciach, całowałem z taką samą dzikością jak na ranczu. Odepchnąłem ją lekko od siebie .
- poczekaj słońce – powiedziałem i zamknąłem drzwi na klucz, poszedłem do niej i przycisnąłem ją do szyby .
Bella zarzuciła mi dłonie na szyie i przycisnęła się mocniej . Chciałem ją i chciałem aby była moja i tylko moja .
- Bello – powiedziałem między pocałunkami.
- Tak Edwardzie ? - zapytała
- Kocham Cię Bello – wyszeptałem jej w usta i przyssałem się do jej miękkich warg.
- Ja ciebie też Edwardzie kocham – powiedziałam cicho.
Położyłem ją na łóżku i całowałem jej aksamitną skórę . Kochaliśmy się długo i namiętnie.


Rozdział Trzeci .

BELLA:

Rodzina Edwarda okazała się bardzo miła.
Poznałam Rose i Emmetta.
Brat Edwarda, wygląda jak duży misiek i od razu go polubiłam.
Zaś jego żona już umówiła się ze mną na babskie zakupy i to już jutro.
Czas spędzony na ranczo może okazać się całkiem fajny.
Gdyby nie jeden problem.
Kłamstwo...
Nie cierpię kłamać...

-Kochani, Sofii zaprowadzi was do sypialni. Możecie się rozpakować.Zresztą pewnie jesteście zmęczeni po podroży.-powiedziała mama Edwarda.
-Tak mamo. To dobry pomyśl. Pójdziemy się już położyć. Co ty na to kochanie? - usłyszałam głos Edwarda.
Nie odpowiedziałam.
Poczułam jak Edward szturcha mnie noga.
Ach tak...
"Kochanie", to ja.
Przynajmniej na razie.
-Tak, to.. dobry pomysł.
-No to chodźmy
Do sypialni doszliśmy w milczeniu.
Bo co tu gadać?
Mam spać w jednym pokoju z Edwardem.
Boże!
-O już. To twój stary pokój Edwardzie. Tylko większe łóżko. Twój tata ciągle miał nadzieje ze tu wrócisz ze swoja zona.
No i doczekał się. Dobrze już wam nie przeszkadzam. Spijcie dobrze, dzieci- powiedziała Sofii i wychodząc zamknęła za sobą drzwi.
Zostaliśmy z Edwardem sami.
Stanęliśmy naprzeciwko łóżka.
-Mogę spać na ziemi - odezwał się po chwili Mój ukochany.
-Nie, przestań.
-Chrapie- ostrzegł mnie
Nie odpowiedziałam, ale po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Łazienka jest w tym samym pokoju. Rodzice lubią mieć wszystko na miejscu. Jak chcesz możesz iść się umyć i tak dalej.
-Idź pierwszy. Ja może... się rozpakuje.
-Dobrze. Idę
Już miał wejść do łazienki, ale nagle odwrócił się w moja stronę i powiedział:
-Już cie pokochali. Dziękuje- dopiero po tych słowach wszedł do łazienki.



EDWARD:

Gdy wyszedłem z łazienki, Bella siedziała na łóżku i coś czytała.
Wyglądała pięknie.
-Możesz już wejść- powiedziałem, uśmiechając się.
Bella wstała i lekko się uśmiechając weszła do łazienki.
Bella...
Biorąc prysznic, myślałem nad tym dlaczego Bella mi pomaga...
Jaki miała w tym cel...?
Ta dziewczyna jest wzorem doskonałości, wiec jestem pewny ze nie wyskoczy z czymś takim jak zaplata.
Nie to nie Bella.
Jej mogę ufać.
I cholernie głupio się czuje, ze ja wykorzystuje i okłamuje.
Na razie nie mogę myśleć, co się stanie jak się dowie.
Nie dowie się i już.
Tak musi być.
Tak samo jak to ze muszę zabić budzące się we mnie pożądanie za każdym razem gdy ja widzę.
Siedziałem, ale na widok wychodzącej z łazienki Belli, wstałem.
Miała mokre włosy, krótkie spodenki i T-shirt.
O Boże!
Wyglądała bosko....
Jeżeli zaraz się nie uspokoję będę miał kłopoty.
-Idziemy spać? - spytała Bella.
A razem? 
Ja w tobie a ty we mnie?
Jeżeli tak to nie ma sprawy.
-Tak- odpowiedziałem tylko.
Położyliśmy się do łóżka, a Bella odwróciła się plecami do mnie.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale przytuliłem się do niej.
Poczułem jak Bella zesztywniała.
-Musimy się przyzwyczajać. W końcu od jutra mamy być w sobie szaleńczo zakochani...


BELLA:

Obudziły mnie promienie słońca.
Edwarda przy mnie nie było...
Wstała i podeszłam do okna. 
Widok był piękny.
Odwróciłam się i spojrzałam na stolik.
Była tam jakaś kartka.

" Witaj Bello!
Za zgoda Edward przejrzałam twoja szafkę z ubraniami i stwierdziłam ze potrzebne ci są sukienki
,wiec jakbyś była tak mila i ubrała ta zielona,którą zostawiłam ci na krześle
,będę niezmiernie wdzięczna.
Ross ;) "

Podeszłam do krzesła i znalazłam śliczna zielona sukienkę i do tego buty na koturnach.
Taka tylko zielona :)

Komplet był genialny.
Zwiewny i luźny.
Szybko się umyłam i przebrałam.
Gdy zeszłam na dół z jadalni dobiegały mnie glosy.
Zaczęłam się robić nerwowa.
Jak mam tam po prostu wejść?
Nie, to ponad moje siły.
Już miałam wracać, gdy zatrzymał mnie czyjś głos.
-Bells? - to był Edward
Odwróciłam się twarzą do niego.
-Tak?
Edward roześmiał się i podszedł do mnie.
-Ej mała, nie bój się.
-Nie boje się.
-Widać właśnie.
Uśmiechnęłam się do niego i spuściłam wzrok.
-Ślicznie wyglądasz- wyszeptał
Spojrzałam na niego i zaczerwieniłam się.
-Rozumiem. Trzeba się przyzwyczajać.- uśmiechnęłam się, nieśmiało.
-Owszem, ale... Ja nie będę miał problemu. W końcu to prawda.
Edward uważa ze ślicznie wyglądam?!
Kocham cie Ross!
-Chodźmy, czekają na nas ze śniadaniem.
W czasie posiłku, umówiłyśmy się z Ross ze gdy Edward i Emmett Pójdą na ranczo,to my zrobimy ciasto.
I tak tez się stało.
Gdy wszystko było gotowe, postanowiłyśmy usiąść na werandzie i napić sie kawy.
-Kochasz go. To widać.- powiedziała Ross.
Zastanawiałam się jak mam jej odpowiedzieć.
Zdecydowałam się na prawdę...
-Kocham. Odkąd pamiętam.
-Cieszę się ze w końcu się ustatkował. Edward lubi kobiety, ale nigdy by żadnej nie skrzywdził. Ciebie traktuje naprawdę wyjątkowo. Az milo popatrzeć.
-Wiem. Wiem tez ze ma wielkie doświadczenie i …
-Jest twoim pierwszym mężczyzna co? –zapytała nagle.
Oczywiście się zaczerwieniłam.
-Tak. Tak jakby. My jeszcze nigdy tego nie robiliśmy…
„I nigdy nie zrobimy. „
-Edward? Wytrzymał? Musi Cie bardzo szanować i …- nie dokończyła bo zaraz jej przerwałam.
-A ty i Emmett jak długo jesteście razem?
-Od zawsze. Wychowywaliśmy się razem. On tez był moim pierwszy. 
Uśmiechnęłam się do niej.
-Ross, przejdę się na ranczo, ok?
-Jasne. Towarzyszyłabym ci, ale muszę jechać do lekarza. Dzisiaj się okaże czy jestem w ciąży. - uśmiechnęła się promiennie.
-Mam nadzieje ze się udało. Trzymam kciuki. Aaa i jeszcze raz dziękuje za ubrania. Są śliczne.
-Dziękuje Bells i nie ma za co. 

Poszłam na ranczo za wskazówka Ross, jak tam dojść.
Było naprawdę piękne. ***
Właśnie stałam oparta o barierkę, gdy ktoś obszedł mnie od tylu.
-Witaj moja narzeczono
Nie odwróciłam się.
Edward nadal napierał na mnie swoim ciałem.
-Witaj
Chwile milczeliśmy.
Nagle Edward stanął koło mnie.
-Mam pytanie mała. Mogę?
-Jasne- cały czas obserwowałam konie.
-Czy… twój facet nie ma nic przeciwko ze tu jesteś? Ze mną?
-Nie mam faceta
Chwile milczał.
-To dobrze.
-Dobrze? – zdziwiłam się.
Ciekawe co by zrobił gdyby się dowiedział dlaczego nikogo nie mam.
-Dobrze, bo… niezręcznie by było, gdybyś była tu ze mną a on gdzieś indziej.
-Edward… Przecież to tylko gra.- powiedziałam i poczułam ukłucie w serce.
No bo przecież to jest gra.
Przynajmniej ze strony Edwarda.
Nagle ni stad ni zowąd, podszedł do mnie i objął mnie od tylu.
-Obserwują nas. Chyba powinniśmy coś zrobić. Może się pocałujemy...? Tak,właśnie to robią zakochani.-
wyszeptał mi do ucha, po czym
powoli odwróciłam głowę w bok, ale Edward i tak szybko znalazł moje usta.
Pocałunek był wolny i namiętny.
Edward naparł na barierkę i zaczął całować mnie z dzikością o jakiej nawet nie czytałam. Poczułam jego język w buzi.
Nigdy prze nigdy nie używałam w pocałunku języka. To było… cudowne!
Nagle poczułam rękę Edwarda na mojej piersi.
Zesztywniałam.
Lekko odepchnęłam go od siebie.
-Edward… Wystarczy
-Co…?
-Chyba już nie patrzą.- wydyszałam.
-Szkoda.
-Szkoda?
-Niechętnie przerwałem. A oni, zwijają się pewnie z zazdrości.- powiedział, wciąż trzymając mnie w ramionach.
-Co?- spojrzałam mu prosto w oczy.
-Trzymam najpiękniejsza kobietę na ziemi i w dodatku ja całuje. I jeszcze zenie się z nią.
-Nie żenisz – oderwałam się od niego.

„I to właśnie boli najbardziej…”

-Be…
-Musze wracać. Poczekam na Ross. Na razie.
Zaczęłam iść w stronę domu.
-Będę wieczorem.- zdążyłam jeszcze usłyszeć głos Edwarda.




I był wieczorem.
Około godziny 20.00 wrócił do domu.
-Witajcie! Gratuluje Ross. Emmett do mnie dzwonił. – powiedział gdy wszedł do nas do salonu.
Tak. Ross była w ciąży.
Wyglądała na taka szczęśliwa.
Wstyd się przyznać ale trochę jej zazdrościłam.
Tez bym chciała mieć dziecko.
Najlepiej z Edwardem, ale…
-Bello mogę cie gdzieś zabrać? – usłyszałam głos Edwarda, gdy uparłam się pomoc Lusi w myciu.
-Tak. Jasne.. Ale gdzie?- spytałam zdziwiona.
-Niespodzianka- Edward uśmiechnął się do mnie.
Po jakiś 20 minutach znaleźliśmy się na malej Gorce z pięknym widokiem.
Księżyc świecił wyjątkowo mocno.

EDWARD

Od incydentu na ranczo upłynęło już kilka godzin a ja nadal nie mogłem zapomnieć pocałunków Belli.
Nie potrafię wyrzucić z pamięci smaku jej ust i słodkiego zapachu,który wciąż otaczał mnie delikatnym 
obłokiem. Z początku nieporadna,szybko zorientowała się o co chodzi.Doprawdy, kto by pomyślał, ze cicha, 
nieśmiała Bella Swan będzie tak całować?
Wciąż pamiętam dotyk jej miękkich,ciepłych warg na swoich. Jej usta,jej język były tak gładkie,tak słodkie,
ze krew uderzyła mi do Głowy i niemal strąciłem poczucie przyzwoitości.



BELLA

-Tu jest pięknie- wyszeptałam.
-Ty jesteś piękna- powiedział cicho.
Spojrzałam na niego, ale równie szybko odwróciłam głowę.
-Przestań
-Musiałaś często to słyszeć – powiedział

EDWARD

„Tylko ja byłem taki ślepy.”

Bella zaśmiała się.
-Nie raczej nie. W sumie to… Miałam dwa razy chłopaka. W liceum.I jakoś nic takiego nie słyszałam.
-W takim razie byli to durnie.

„Tak jak ja…”


BELLA

Edward uważa ze jestem piękna.
Czy to jakiś żart?!
Pracuje z nim już tak długo, a jakoś nigdy nie zauważyłam, żeby traktował mnie jak piękna kobietę. 
Wręcz przeciwnie.
Spotykał się z innymi pięknymi, seksownymi kobietami.
Przecież wiem ze taki facet jak on nie może być mnichem.
To niedorzeczne.

-Jaki lubisz typ facetów Bello? – odezwał się nagle Edward.

„Ty. Tylko ty.”

-Yyy nie wiem… Nie zastanawiałam się nad tym. 
-Nie zastanawiałaś się?
-Nie miałam czasu.- uśmiechnęłam się.
-A tak mniej więcej..? – dopytywał.
-Pytasz o charakter czy wygląd?
-Charakter.
-Musi być dobrym człowiekiem. Musi mnie kochać.
-A wygląd? – wyszeptał.
Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy.
Nagle Edward przybliżył się do mnie i nim zdążyłam zareagować przycisnął swoje wargi do moich.
Moje serce zabiło wyjątkowo mocno. Edward chwycił mnie za ramiona. 
Całowałam się już ale nigdy w ten sposób. Usta Edwarda przesuwały się po moich wargach.
Poczułam ze mnie pragnie. Całował gorąco,natarczywie.Wiedział jak pozbawić oddechu i obudzić zmysły. 
Umiał sprawić rozkosz pocałunkiem.


EDWARD

Ogarnęło mnie szaleństwo, gdy spostrzegłem namiętna reakcje dziewczyny.Tak dawno nie czułem podobnej pasji.Nigdy jej nie czułem! We wzajemnym pożądaniu nie było nic udawanego
,wprost przeciwnie,namiętność wymykała nam się spod kontroli.


BELLA

Było to dla mnie wszystko nowe,a jednocześnie naturalne jak oddychanie. Nie zastanawiałam się czy słuszne czy nie.
Słyszałam tylko głośne uderzenia własnego serca.

EDWARD

Zdawałem sobie sprawę, że powinienem się powstrzymać.
Przestałem ją całować i spojrzałem na Belle, by sobie uświadomić, że to moja pracownica, która ledwie znam.
Patrzyłem na nią i widziałem jak bardzo była piękna, jak w jej oczach płynie ogień, jak jej pełne, wilgotne wargi wiele obiecują.
Lecz to niczego nie zmienia.
Musiałem przestać.
Oderwałem się od Belli.
-Dobranoc Bello. Chyba będę dzisiaj spał na dole. – po tych słowach szybko pobiegłem do domu.

BELLA
 
„Zostawił mnie…”

Po prostu tak mnie zostawił tu samą z myślami .

Szłam już do domu i wiedziałam ze nie będę spać tej nocy najlepiej …

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział Drugi .







BELLA
Tylko spokojnie.
To tylko służbowe spotkanie.
No bo niby czego ode mnie chciał?
Pewnie chodzi o jakiegoś klienta, albo o jakiegoś konia.
No bo chyba nie chce mnie zwolnic…
Prawda?
Niepewnie weszłam do PUB-u.
Zaczęłam się rozglądać i w końcu natrafiłam na parę zielonych oczu, wpatrujących się we mnie.
Aż dostałam dreszczy na całym ciele.
Edward uśmiechnął się do mnie, a ja ruszyłam w kierunku stolika przy którym siedział.
-Dzień dobry- mówiąc to usiadłam naprzeciwko Edwarda.
-Witaj, Bello. Chcesz coś do picia?
-Nie, nie. Wołałabym, żeby powiedział mi pan o co chodzi.
-Najpierw coś ustalmy. Jestem Edward. Nie żaden „pan”. Mów mi w końcu po imieniu – uśmiechnął się do mnie.
-Edward- powiedziałam powoli.

-Tak lepiej. A jeżeli chodzi o to dlaczego cie tu ściągnąłem to… Mam do ciebie wielka prośbę, Bello…



EDWARD

Wykrztusiłem to…
-Prośbę? O co chodzi?
-Widzisz… Moi rodzice za wszelka cenę, chcą mnie z kimś zeswatać. A ja nie chce jeszcze się żenić. Akurat tak się składa, ze jutro mam do nich pojechać na jakiś czas.
Spojrzałem na Belle.
Widać było, ze niezbyt rozumie o co mi chodzi.
Nie dziwie się…
-Ale co ja mam z tym wspólnego?- spytała
Chwile milczałem.
-Chce, żebyś pojechała ze mną.
-Słucham? Ja? Ale po co?
-Właśnie tu wychodzi moja prośba… Chciałbym, żebyś przez czas pobytu u moich rodziców, udawała… moja narzeczona.
-Kogo? – spytała słabym głosikiem.
-Moja narzeczona, Bello. Wiem, ze to dość dziwna prośba, ale…
-Ale dlaczego ja? – przerwała mi.
-Bo nie mam o to kogo poprosić. A po za tym od razu cie pokochają. Tylko z taka kobieta jak ty, mógłbym się ożenić.
-Aha- wydusiła z siebie i odwróciła wzrok.
-Proszę Bello. Tylko ty możesz mi pomoc.
-Ale nie możesz powiedzieć prawdy? Ze nie chce się żenić.
No kłamco, wymyśl coś teraz…
-Moi rodzice uparli się. Pewnie będą przyprowadzać do domu rożne kandydatki, a ja tego nie zniosę. Proszę Bello. To tylko kilka dni.
Bardzo długo milczała.
-Zgadzam się- wyszeptała
-Słucham?- chciałem się upewnić.
-Zgadzam się
JEST!!!
Edwardzie Cullen- jesteś Cudowny.
-Bello… Nie wiem jak ci dziękować. Na pewno nie pożałujesz. Moja rodzinka jest naprawdę fajna. Mamy duże ranczo i pełno koni. Będziesz się świetnie bawiła.
-Nie lubię kłamać
-Wiem, Bello. To tylko kilka dni…
-Tylko kilka dni- powtórzyła głucho, patrząc na swoje kolana.
-Dziękuje Bello.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
-Chyba będę już wracać- odezwała się
-Odwiozę cie
-Nie, nie trzeba
-Trzeba, trzeba. Po za tym musimy omówić, parę rzeczy.
-Dobrze
W drodze do mieszkanie Belli omówiliśmy szczegóły. Np. od kiedy jesteśmy ze sobą, gdzie się zaręczyliśmy. Opowiedzieliśmy również o swoich rodzinach.
Wiedziałem, ze postępuje źle okłamując Belle.
Ale wiedziałem, ze tylko tak mi pomoże.
-Jeszcze raz ci dziękuje, Bello- odezwałem się, gdy byliśmy już pod jej mieszkaniem.
-Nie ma za co
-Jest- powiedziałem i patrząc na nią, schowałem jej kosmyk włosów za ucho- Dobranoc- dodałem cicho.
-Dobranoc- wyszeptała i wyszła z samochodu.
Poczekałem aż wejdzie do klatki i odjechałem.
Zdałem sobie sprawę , ze nie skorzystałem z okazji.
Atmosfera w aucie bardzo sprzyjała na delikatny pocałunek.
Mogłoby być milo…
No ale, nie ważne.
Udało mi się
Namówiłem Belle.



BELLA
-Co zrobiłaś?! –krzyczała Alice przez telefon.
-Pojadę z nim Alice. Przynajmniej trochę z nim pobędę.
-Bello… A jeżeli on się okaże gwałcicielem, albo kimś takim?
-Edward? Alice, nie żartuj.- uśmiechnęłam się sama do siebie, bo to co powiedziała Alice, było po prostu głupie.
Moja przyjaciółka, chwilkę milczała.
W końcu znów usłyszałam jej głos.
-O której jutro wyjeżdżacie?
-Edward, przyjedzie po mnie o 10.00 rano.
-Nawet się nie zobaczymy…
-Och Alice, to tylko kilka dni.
-Niby tak…
-Alice, muszę kończyć. Trzeba się wyspać. Dobranoc. Ucałuj Jaspera.
-Dobrze. Dobranoc. Uważaj na siebie.

Zgodziłam się.
Pojadę z Edwardem i będę udawała jego narzeczona.
Jego kobietę…
Szkoda, ze będę tylko udawała.
No i nie lubię kłamać.
Ale potrafię zrozumieć Edwarda.
Dlatego tez się zgodziłam.
Pomogę mu, a przy okazji sama się do niego zbliżę.
Czyżby marzenia się spełniały…?



EDWARD

Byłem już pod blokiem Belli.
I cholera jasna!
Denerwowałem się!



BELLA

Bella, uspokój się!
Wszystko będzie dobrze.
No, Bello Swan!
Powoli zeszłam na dol.
Edward stal przy swoim samochodzie.
Gdy tylko mnie zauważył uśmiechnął się promiennie i szybko do mnie podszedł.
Wyrwał mi walizkę z reki.
-Cześć Bello
-Cześć – uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
-Gotowa?
-Szczerze?
Zaśmiał się.
-Ok. Wsiadaj. Jedziemy.
Zrobiłam co kazał i po chwili ruszyliśmy.
Z San Antonio do Austin, był kawał drogi.
Ale nie tym się przejmowałam…
Jeżeli mam być narzeczona Edwarda, to…
Będziemy mieli wspólna sypialnie.
Mężczyzna w ze mną w łóżku.
Spotykałam się już z paroma…
No może z dwoma... facetami, a raczej chłopakami.
Ale to w liceum i było to całkiem niewinne.
Kończyło się na pocałunkach i tyle.
Nic więcej.
A od dzisiaj, będę spala przynajmniej w jednym pokoju z facetem , którego kocham a on nic o tym nie wiem.
Cudownie...
Po jakiś trzech godzinach jazdy Edward zatrzymał się w bardzo ładnym miejscu.
Specjalny ogród do zwiedzania, z restauracja.














Zamówiliśmy obiad i usiedliśmy pod altana.
-Widzę ze lubisz kwiaty- usłyszałam nagle głos Edwarda
Właśnie rozglądałam się , ale gdy tylko usłyszałam jego głos spojrzałam na niego.
-Tak… Bardzo – uśmiechnęłam się
Chwile dziwnie mi się przyglądał.
-Co jest?- spytałam nieśmiało.
Chyba trochę się zmieszał.
-Nie, nic. Ah … Mam coś dla ciebie- zaczął wyciągać coś z kieszeni. *
Gdy zauważyłam co to, Az mnie zatkało.
-Edward, ja nie powinnam…
-Cicho. W końcu jesteś moja przyszła zona…- powiedział w dziwnym tonie i sięgnął po moja dłoń.
Wstrzymałam oddech , gdy wkładał mi na palec, pierścionek.
Zaręczynowy…




- Śliczny- powiedziałam przyglądając się mu.

- Pamiątka rodzinna. Po babci.

Spojrzałam na Edward.

- To ja, nie mogę, to…- nie dane mi było dokończyć, ponieważ Edward nachylił się nad stołem i pocałował mnie.
Był to zwykły buziak, ale dla mnie było to coś nie do opisania.
Po raz drugi, wstrzymałam oddech.
Edward oderwali się ode mnie, ale nie od razu usiadł na miejsce.
Uśmiechnął się i powiedział całkiem swobodnie:
- Musimy się przyzwyczajać
Nie odezwałam się.
Nie byłam w stanie.
Edward usiadł z powrotem na miejsce.
- A co do pierścionka. Tam gdzie jest teraz, tam jest jego miejsce.
Co to miało znaczyć?
Boże, to się nie dzieje naprawdę…
W tej chwili, podeszła do nas kelnerka i podała obiad.
Reszta podroży minęła szybko i milo.
Dyskutowaliśmy z Edwardem na rożne tematy.
Opowiedział mi więcej o swojej rodzinie a ja opowiedziałam mu o swojej.
Dowiedziałam się ze ma starszego brata, który jest już po ślubie.
Ucieszyłam się , bo okazało się ze ich dom jest z jakieś 5 minut od domu rodziców Edwarda, wiec bywają tam codziennie, a podobno zona Emmetta, Ross, jest bardzo mila osoba.
Zaczynało się ściemniać i nim się spostrzegłam byliśmy już na miejscu.
Nie wysiedliśmy z samochodu.
Zatrzymaliśmy się przed brama wjazdowa.
Było już jakoś po 18.00
-Edward… Ja… A jeżeli mnie nie polubią.- zaczęłam panikować.
- Ej, Bello. Uspokój się.- chwycił moja twarz w obie dłonie i zmusił bym na niego spojrzała.
- Bello… Jesteś mądra, zabawna, piękna… Pokochają cię. Jesteś idealna. – byłam w zbyt wielkim szoku, by cokolwiek powiedzieć.
Nagle Edward dotknął moich włosów i ściągnął mi gumkę.
Chciałam zaprotestować, ale za późno.
Moje włosy, opuściły się na ramiona.
Spuściłam wzrok, ale czułam na sobie spojrzenie, Edwarda.
- Od dzisiaj koniec chodzenia w kucyku. – powiedział i nie wyczulam w jego tonie żartu.
Spojrzałam na niego, ale on już patrzył gdzie indziej.

EDWARD
Ona naprawdę jest piękna.
O Boże…



BELLA
Wjechaliśmy na posesje.
O matko!
Wysiedliśmy z samochodu.



-Tu jest pięknie…- wyszeptałam
-Prawda. Poczekaj aż zobaczysz ranczo.
-Nie mówiłeś ze mieszkasz w takim miejscu…
-Już nie mieszkam.
-Zupełnie nie wiem dlaczego.
Zaśmiał się.
-Musimy już wejść.
Spojrzałam na niego i zdałam sobie sprawę ze Edward cały czas na mnie patrzył.





EDWARD

Cholera Bella…
To się robi coraz bardziej skomplikowane…



BELLA

-Wiec chodźmy- powiedziałam
-Tak. Przedstawienie czas zacząć.- nie wiem czy do końca podobały mi się te słowa.
Podeszliśmy do drzwi i Edward zadzwonił.
Po chwili otworzyła nam sympatyczna , starsza, pulchna kobietka.
Chyba była gosposia.
-Och Edward… - powiedziała ze łzami w oczach.
Ale i z wielkim uśmiechem.
-Witaj Sofii
-Oj wejdźcie, szybko.
Wpuściła nas do sroka i zamknęła drzwi.
Wnętrze domu było jeszcze piękniejsze…
-Sofii, chce ci przedstawić Belle Swan. Jest ona…- nie dane było skończyć Edwardowi.
-Och wiem, wiem. To widać przecież. Rodzice się tak ucieszą. Idę ich zawołać.
Po tych słowach wyszła.
Oblałam się rumieńcem i dyskretnie spojrzałam na Edwarda.
Zerknął na mnie kątek oka i delikatnie się uśmiechnął.
Nagle usłyszałam odgłos kroków.
Mój oddech przyśpieszył.
Edward mocno mnie objął, co w skoncentrowaniu się wcale mi nie pomagało.
-Będzie dobrze- wyszeptał mi do ucha i w tym momencie do przedpokoju weszły trzy postacie.
Sofii i…
Kobieta i mężczyzna.
Zapewne rodzice Edwarda…
-Witajcie- odezwał się mój ukochany.- Przedstawiam wam Belle Swan. Moją przyszłą żonę.





czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział pierwszy .


BELLA

Zawsze punktualna
Czego nie mogę powiedzieć o swoim szefie, Edwardzie Cullenie.
Szefie..
Właśnie.
Musze pamiętać, ze to mój szef, a nie książę z bajki.
Ale co mogę poradzić, ze go kocham?
Od ośmiu miesięcy pracuje dla niego jako sekretarka.
Nasza firma przygotowuje konie na sprzedaż.
Bardzo lubię ta prace.
Musze przyznać, ze gdyby nie szansa, która dal mi Edward, dalej byłabym pod kloszem rodziców.
A tak jestem tu gdzie jestem.
Nagle otworzyły się drzwi.
-Dzień dobry, panu- przywitałam się z Edwardem.
-Witaj Bello. Jest coś dla mnie?- spytał
-Jakiś list. Ale nie znam adresu.
Podszedł do mojego biurka, a ja od razu podałam mu list.
Przeczytał adres nadawcy i spojrzał na mnie spod rzęs.
Zawsze, gdy tak robi wydaje mi się ze serce mi wyskoczy.
Działał na mnie jak magnez.
Zresztą nie tylko na mnie.
Przez te kilka miesięcy przewinęło się tu wiele kobiet.
Pięknych, z dużym biustem, modnie ubranych, uwodzicielskich, światowych blondynek.
Gdzie mi do nich?
Nie jestem w jego typie.
No, w każdym bądź razie, mnichem to on nie jest.
Zresztą mnie romans nie interesuje.
Chce miłości.
-Nie łącz mnie z nikim- odezwał się i wszedł do swojego gabinetu.
Mój oddech powoli się uspokajał.

Musze się skupić, jeżeli mam tu pracować.

EDWARD

Czego oni ode mnie chcą?
Nie rozmawiałem z nimi od miesiąca.
Zacząłem czytać list od rodziców.
Zajęło mi chwile, żeby wszystko zrozumieć.
Mam się ożenić?!
Ok. Wyjaśnię.
Po skończeniu 25 lat, miałem dostać cześć spadku.
No i skończyłem.
O co wiec chodzi?
A o to, ze moi rodzice zmienili zdanie.
Jak to Pisza?
Chcą mnie widzieć szczęśliwego.
Dobre sobie!
Napisali, żebym przyjechał do nich na jakiś czas, ze swoja narzeczona.
A w końcu porozmawiamy o pieniądzach.
Czy im odbiło?
Co ja mam zrobić?
Potrzebuje tych pieniędzy.
Chce rozbudować swoje ranczo i ranczo firmy.
Ale jak mam znaleźć narzeczona przez dwa dni?
Nie mogę poprosić o pomoc, którąś z moich byłych „przyjaciółek”, bo moja rodzinka nigdy nie mi nie uwierzy, ze to moja przyszła zona.

Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę- powiedziałem
Zobaczyłem głowę Belli, mojej sekretarki.
-Idę na śniadanie. Przynieść coś panu?- spytała.
-Nie. Dzięki.
-Dobrze. Będę za 40 minut.- powiedziała i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Zaraz, zaraz.
Bingo!
Bella Swan.


BELLA

-Pamiętasz o naszych dzisiejszych zakupach?- spytała Alice, moja najlepsza przyjaciółka.
Właśnie byłam na śniadaniu, gdy zadzwoniła i uparła się ze przyjedzie choćby na te 40 minut.
-Jakbym mogła zapomnieć? To w końcu twoja suknia ślubna.
-Jestem taka podekscytowana. A Jasper? W ogóle. Ślub za miesiąc, a ten nic.
-Pewnie wszystko przezywa równie mocno jak ty. Ale jest facetem. A wiesz jacy oni SA.
-No może masz racje. A teraz jedz, bo umrzesz mi w tej pracy i kogo będę miała za świadka?
Uśmiechnęłyśmy się do siebie.
Jasper, Alice i ja poznaliśmy się jeszcze w liceum i od tej pory zawsze trzymamy się razem.
Dałabym się za nich zabić.
Moi przyjaciele SA ze sobą już od pierwszej klasy.
Właśnie przygotowują się do ślubu, gdzie mam być świadkiem.
Jestem bardzo szczęśliwa.
Jeszcze nigdy nie widziałam bardziej zakochanych w sobie ludzi niż oni.


EDWARD
Bella Swan.
Nawet ładna, ale po co kryje się pod tymi swetrami.
Czasami mam na nią naprawdę wielka ochotę, ale w końcu zdaje sobie sprawę , ze ta dziewczyna nie jest dla mnie.
Nie w moim typie.
Za skromna, za cicha i ten jej kok.
No i za młoda.
Wiem, ze to tylko piec lat różnicy, ale dla mnie to i tak dużo.
Tyle, ze moim rodzica na pewno się spodoba.
Jest odpowiedzialna, mila.
W sam raz na zona.
Moja rodzinka na pewno ja polubi.
Jej się nie dla nie lubić.
Mogę z nią pogadać i poprosić o pomoc.
Przecież to tylko na czas pobytu w domu rodziców.
Nie, nie w domu.
W rezydencji.
Są konie, piękna okolica.
Nawet ona na tym skorzysta.
Będzie się świetnie bawić.
A mi przy okazji pomoże.
Tylko, ze wydaje mi się ze nie mogę jej powiedzieć całej prawdy.
Jest za uczciwa.
Musze coś wymyślić…
I mieć nadzieje ze się zgodzi.
Bo jak nie ona to niby kto?

Usłyszałem trzask drzwi.
Wróciła.
Ok. Teraz muszę przestać o tym myśleć.
Mam spotkanie w klientem i na tym muszę się skupić.
Gdy wyszedłem z gabinetu, Bella od razu na mnie spojrzała.
Przyjrzałem się jej dokładnie.
Była naprawdę ładna.
A z tym kokiem coś poradzimy.
-Wychodzę. Mam spotkanie z klientem- powiedziałem.
-Dobrze
-Zrób co masz zrobi i wracaj do domu. Daje ci wolne
-Dziękuje- uśmiechnęła się
I była naprawdę słodka.
Cały czas się jej bacznie przyglądałem, aż się zarumieniła.
-Czy coś się stało?- spytała po chwili.
Przez moment milczałem.
W końcu odwróciłem wzrok.
-Nie, nic. Do jutra Bello.
-Do widzenia
Wyszedłem z biura i skierowałem się wprost do swojego volvo.
Spotkanie z klientem.
To mam mieć w Głowie.
Belle Swan muszę zostawić sobie na później.


BELLA
Co to miało być?!
Dlaczego tak mi się przyglądał?
Cholera…
Ja oczywiście musiałam się zarumienić.
A jak inaczej?
Super.
Wyszłam na jakąś małolatę.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk mojej komórki.
-Alice? Co jest?
-Chciałam spytać, kiedy będziesz wolna?
-Właściwie to za jakieś 15 minut.
-To świetnie. Przyjadę po ciebie.
-Dobrze. Będę czekać. Kocham cie.
-Ja ciebie tez. Pa

Tak spędziłyśmy cale popołudnie na szukaniu sukni dla Alice.
I znalazłyśmy.
Była piękna, a Alice wyglądała w niej prześlicznie.
To straszne wiem, ale…
Ale przez chwile jej zazdrościłam.
Miała swojego ukochanego, za którego wychodzi za mąż.
Ale co?
Nie każdy ma takie szczęście…

Od razu gdy weszłam do mieszkanie, rozdzwonił się mój telefon.
Edward!
O matko!
-Słucham?- odezwałam się niepewnie.
-Cześć Bello. Tu Edward Cullen.
-Wiem. O co chodzi?
-Yyyy… Chciałem ci powiedzieć, ze masz jutro wolne, ale chciałbym cie wiedzieć jutro tak o 20.00 w pub-ie kolo rancza McKenzych.
Zatkało mnie.
-Dobrze. Dziękuje. Ale o co chodzi?
Roześmiał się, słysząc pewnie moja dziwna odpowiedz.
-Nic się nie stało. Nie martw się. Chce tylko pogadać, a o czym to dowiesz się jutro. Dobranoc. Do jutra.- rozłączył się zanim zdążyłam mu odpowiedzieć.
O co może mu chodzić?
Ten cały dzisiejszy dzień jest bardzo dziwny.
To przyglądnie się mi, dawanie wolnego, umawianie się w… pub-ie.
A może chce mi powiedzieć, ze już dłużej nie może wytrzymać, weźmie mnie w ramiona, pocałuje i… sprawi ze stanę się w pełni kobieta…
Taaa…
Jasne…
Pomarzyć dobra rzecz.
Tym bardziej, ze tylko to mi pozostaje, jeżeli chodzi o Edwarda Cullena.
Pewnie chodzi o sprawę służbowa.
No, zobaczymy jutro.


EDWARD
No to zaczynamy.
Moja jedyna nadzieja zostaje w rekach Belli Swan, mojej sekretarki.
O ironio…!


I jak wam się podoba ? 





Bohaterowie





Edward Cullen - 25-letni właściciel firmy " Słoneczne Ranczo ". Chce rozbudować swoje prywatne ranczo oraz fimy . Sprzedaje konie , kocha to co robi.










Bella Swan - 20- letnia kobieta która jest sekretarką w firmie " Słoneczne Ranczo ".
Kocha to co robi oraz skrycie się podkochuje w swoim szefie.












Alice Brown i Jasper Hall - Zakochana para , są przyjaciółmi Belli od liceum , zawsze trzymają się razem .





Esme i Carlise Cullen - Rodzice Edwarda , chcą aby ich syn się ożenił i był w końcu szczęśliwy .







Wstęp

                                                                     Cześć.

Blog będzie o bohaterach ze zmierzchu , glówni bohaterowie to Bella i Edward. Będzie to opowieść o ich miłości którą się postaram dobrze napisać , nie oczekujcie ode mnie zbyt wiele ponieważ dopiero zaczynam pisać.

Nie zdradze wam już nic więcej ;)