BELLA
Zawsze punktualna
Czego nie mogę powiedzieć o swoim
szefie, Edwardzie Cullenie.
Szefie..
Właśnie.
Musze pamiętać, ze to mój szef, a
nie książę z bajki.
Ale co mogę poradzić, ze go kocham?
Od ośmiu miesięcy pracuje dla niego
jako sekretarka.
Nasza firma przygotowuje konie na
sprzedaż.
Bardzo lubię ta prace.
Musze przyznać, ze gdyby nie szansa,
która dal mi Edward, dalej byłabym pod kloszem rodziców.
A tak jestem tu gdzie jestem.
Nagle otworzyły się drzwi.
-Dzień dobry, panu- przywitałam się
z Edwardem.
-Witaj Bello. Jest coś dla mnie?-
spytał
-Jakiś list. Ale nie znam adresu.
Podszedł do mojego biurka, a ja od
razu podałam mu list.
Przeczytał adres nadawcy i spojrzał
na mnie spod rzęs.
Zawsze, gdy tak robi wydaje mi się ze
serce mi wyskoczy.
Działał na mnie jak magnez.
Zresztą nie tylko na mnie.
Przez te kilka miesięcy przewinęło
się tu wiele kobiet.
Pięknych, z dużym biustem, modnie
ubranych, uwodzicielskich, światowych blondynek.
Gdzie mi do nich?
Nie jestem w jego typie.
No, w każdym bądź razie, mnichem to
on nie jest.
Zresztą mnie romans nie interesuje.
Chce miłości.
-Nie łącz mnie z nikim- odezwał się
i wszedł do swojego gabinetu.
Mój oddech powoli się uspokajał.
Musze się skupić, jeżeli mam tu
pracować.
EDWARD
Czego oni ode mnie chcą?
Nie rozmawiałem z nimi od miesiąca.
Zacząłem czytać list od rodziców.
Zajęło mi chwile, żeby wszystko
zrozumieć.
Mam się ożenić?!
Ok. Wyjaśnię.
Po skończeniu 25 lat, miałem dostać
cześć spadku.
No i skończyłem.
O co wiec chodzi?
A o to, ze moi rodzice zmienili zdanie.
Jak to Pisza?
Chcą mnie widzieć szczęśliwego.
Dobre sobie!
Napisali, żebym przyjechał do nich na
jakiś czas, ze swoja narzeczona.
A w końcu porozmawiamy o pieniądzach.
Czy im odbiło?
Co ja mam zrobić?
Potrzebuje tych pieniędzy.
Chce rozbudować swoje ranczo i ranczo
firmy.
Ale jak mam znaleźć narzeczona przez
dwa dni?
Nie mogę poprosić o pomoc, którąś
z moich byłych „przyjaciółek”, bo moja rodzinka nigdy nie mi
nie uwierzy, ze to moja przyszła zona.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę- powiedziałem
Zobaczyłem głowę Belli, mojej
sekretarki.
-Idę na śniadanie. Przynieść coś
panu?- spytała.
-Nie. Dzięki.
-Dobrze. Będę za 40 minut.-
powiedziała i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Zaraz, zaraz.
Bingo!
Bella Swan.
BELLA
-Pamiętasz o naszych dzisiejszych
zakupach?- spytała Alice, moja najlepsza przyjaciółka.
Właśnie byłam na śniadaniu, gdy
zadzwoniła i uparła się ze przyjedzie choćby na te 40 minut.
-Jakbym mogła zapomnieć? To w końcu
twoja suknia ślubna.
-Jestem taka podekscytowana. A Jasper?
W ogóle. Ślub za miesiąc, a ten nic.
-Pewnie wszystko przezywa równie mocno
jak ty. Ale jest facetem. A wiesz jacy oni SA.
-No może masz racje. A teraz jedz, bo
umrzesz mi w tej pracy i kogo będę miała za świadka?
Uśmiechnęłyśmy się do siebie.
Jasper, Alice i ja poznaliśmy się
jeszcze w liceum i od tej pory zawsze trzymamy się razem.
Dałabym się za nich zabić.
Moi przyjaciele SA ze sobą już od
pierwszej klasy.
Właśnie przygotowują się do ślubu,
gdzie mam być świadkiem.
Jestem bardzo szczęśliwa.
Jeszcze nigdy nie widziałam bardziej
zakochanych w sobie ludzi niż oni.
EDWARD
Bella Swan.
Nawet ładna, ale po co kryje się pod
tymi swetrami.
Czasami mam na nią naprawdę wielka
ochotę, ale w końcu zdaje sobie sprawę , ze ta dziewczyna nie jest
dla mnie.
Nie w moim typie.
Za skromna, za cicha i ten jej kok.
No i za młoda.
Wiem, ze to tylko piec lat różnicy,
ale dla mnie to i tak dużo.
Tyle, ze moim rodzica na pewno się
spodoba.
Jest odpowiedzialna, mila.
W sam raz na zona.
Moja rodzinka na pewno ja polubi.
Jej się nie dla nie lubić.
Mogę z nią pogadać i poprosić o
pomoc.
Przecież to tylko na czas pobytu w
domu rodziców.
Nie, nie w domu.
W rezydencji.
Są konie, piękna okolica.
Nawet ona na tym skorzysta.
Będzie się świetnie bawić.
A mi przy okazji pomoże.
Tylko, ze wydaje mi się ze nie mogę
jej powiedzieć całej prawdy.
Jest za uczciwa.
Musze coś wymyślić…
I mieć nadzieje ze się zgodzi.
Bo jak nie ona to niby kto?
Usłyszałem trzask drzwi.
Wróciła.
Ok. Teraz muszę przestać o tym
myśleć.
Mam spotkanie w klientem i na tym muszę
się skupić.
Gdy wyszedłem z gabinetu, Bella od
razu na mnie spojrzała.
Przyjrzałem się jej dokładnie.
Była naprawdę ładna.
A z tym kokiem coś poradzimy.
-Wychodzę. Mam spotkanie z klientem-
powiedziałem.
-Dobrze
-Zrób co masz zrobi i wracaj do domu.
Daje ci wolne
-Dziękuje- uśmiechnęła się
I była naprawdę słodka.
Cały czas się jej bacznie
przyglądałem, aż się zarumieniła.
-Czy coś się stało?- spytała po
chwili.
Przez moment milczałem.
W końcu odwróciłem wzrok.
-Nie, nic. Do jutra Bello.
-Do widzenia
Wyszedłem z biura i skierowałem się
wprost do swojego volvo.
Spotkanie z klientem.
To mam mieć w Głowie.
Belle Swan muszę zostawić sobie na
później.
BELLA
Co to miało być?!
Dlaczego tak mi się przyglądał?
Cholera…
Ja oczywiście musiałam się
zarumienić.
A jak inaczej?
Super.
Wyszłam na jakąś małolatę.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk
mojej komórki.
-Alice? Co jest?
-Chciałam spytać, kiedy będziesz
wolna?
-Właściwie to za jakieś 15 minut.
-To świetnie. Przyjadę po ciebie.
-Dobrze. Będę czekać. Kocham cie.
-Ja ciebie tez. Pa
Tak spędziłyśmy cale popołudnie na
szukaniu sukni dla Alice.
I znalazłyśmy.
Była piękna, a Alice wyglądała w
niej prześlicznie.
To straszne wiem, ale…
Ale przez chwile jej zazdrościłam.
Miała swojego ukochanego, za którego
wychodzi za mąż.
Ale co?
Nie każdy ma takie szczęście…
Od razu gdy weszłam do mieszkanie,
rozdzwonił się mój telefon.
Edward!
O matko!
-Słucham?- odezwałam się niepewnie.
-Cześć Bello. Tu Edward Cullen.
-Wiem. O co chodzi?
-Yyyy… Chciałem ci powiedzieć, ze
masz jutro wolne, ale chciałbym cie wiedzieć jutro tak o 20.00 w
pub-ie kolo rancza McKenzych.
Zatkało mnie.
-Dobrze. Dziękuje. Ale o co chodzi?
Roześmiał się, słysząc pewnie moja
dziwna odpowiedz.
-Nic się nie stało. Nie martw się.
Chce tylko pogadać, a o czym to dowiesz się jutro. Dobranoc. Do
jutra.- rozłączył się zanim zdążyłam mu odpowiedzieć.
O co może mu chodzić?
Ten cały dzisiejszy dzień jest bardzo
dziwny.
To przyglądnie się mi, dawanie
wolnego, umawianie się w… pub-ie.
A może chce mi powiedzieć, ze już
dłużej nie może wytrzymać, weźmie mnie w ramiona, pocałuje i…
sprawi ze stanę się w pełni kobieta…
Taaa…
Jasne…
Pomarzyć dobra rzecz.
Tym bardziej, ze tylko to mi pozostaje,
jeżeli chodzi o Edwarda Cullena.
Pewnie chodzi o sprawę służbowa.
No, zobaczymy jutro.
EDWARD
No to zaczynamy.
Moja jedyna nadzieja zostaje w rekach
Belli Swan, mojej sekretarki.
O ironio…!
I jak wam się podoba ?
I jak wam się podoba ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz